[Zwrotka 1: 1Z] Czy to lemon, czy fiolet? Wiesz, że ze mną na pewno spełnią swe role Pracoholizm jakbym ganiał - nie chciałbym za nic przestać Powiedzmy, że robota mi się pali w rękach Godzina za pięć pierwsza - ja sobie z jointów sunę Tak głodny tego powietrza, jakbym miał w środku próżnię Nie chcę czasu odmierzać, serio nie zamierzam Na bani spokój mam teraz, bo jutro jest niedziela Siedzę na dupie osrany, że w rapie nic się nie ruszam I jak na zawołanie o zwrotę pisze Pielucha Przywita balkon, mam alko i lole A sprzeczki z waszą bandą bardzo pierdolę Tak bardzo się rozumiem, mam do siebie szacuneczek Zet się nie cyka, chuje - masz coś to wystartuj jeszcze Pamiętaj gnoju byłem, jestem i będę w tym mieście Tak długo jak tu będzie powietrze [Refren: 1Z & Pielucha] [x2] Kiedy mija mi dzień, kiedy mija mi chęć A wiem, że muszę stawić czoła sprawom jeszcze Łeb potyrał mi jazz, a tylko chwila na sen Najlepiej będzie, kiedy wyjdę na powietrze
[Zwrotka 2: Pielucha] Siedzę w budynku Braknie powietrza cyrkulacji w tym cyrku Racji nie ma ten, kto tu bez tytułu jest jeszcze Muszę wyjść na powietrze Wiem to, znowu o coś się przyczepi jakiś f*gas Biorę bit jak J. Cole czy Joey Bada** Może powoli w tryb niewoli wpadam Gniew woli siadać mi na bani, przejmie mnie zaraz A może przejmie mnie marazm? Sam nie wiem już, co gorsze - on czy ambaras Pnączy mam kilka wokół kończyn, się plączą Zaliczę glebę albo szczyt, nara środkom Zaliczę sesję, to krzyknę se 'yes yes' Z ziomami jebnę se weed sesh na presję Łyknę za bezdech, łyknę za bezsens I chociaż zimno, to wyjdę na powietrze [Refren: 1Z & Pielucha] [x2] Kiedy mija mi dzień, kiedy mija mi chęć A wiem, że muszę stawić czoła sprawom jeszcze Łeb potyrał mi jazz, a tylko chwila na sen Najlepiej będzie, kiedy wyjdę na powietrze Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska