Ręce padają w dół, jak krzyżem leżący tu wierni
Bierny tryb łaknienia na biblii etosu wrastających cierni
Wiara czyni cuda, cuda bez wiary parcia
Ale świat porwał do przodu krzyk bez kościelnego wsparcia
Mantra tu żadna, wiem co powtarzać mam zamiar
Działa wycelowane, celom poddaje je nadal
Tradycji zakres wszelki, wolny umysł już bez presji
Pełną piersią, chęcią wszelką, nie ma mnie na tej lekcji
Weszły z życiem wnioski, ehh oddalam się
Spowiedzi nie uznaję, obcym osobom wiesz
Nie działa to jak kiedyś, sam zwalniam sumienie
Traktuję je jak twierdzę, na wieczne odkupienie
Bóg zapłać, ten nakaz jest nad wyraz zły
Na dobrowolny dar bez hasła, dam więcej niż nic
Jak trwoga to rozmowa, jak zmowa to sam wiesz
I nie zastanawiam się czy biorę a, b, czy c
Dobry człowiek, dobry duch - sam wiozę swoją arkę
Rozstępuje się morze życia, twardo idę w zaparte
Zdarte tezy omijam, bo sam rozliczam się
Patrzę głęboko tu w serce, by powstać a nie lec
Nie mów mi, bym chodził tutaj z pokorą
Kora na moim mózgu, wie jak kierować mą dolą
Tu z lotu ptaka, wolny jak gołębica
Wiem jak się zachować i wiem czym jest tu zwyczaj
Zwyczajny niezwyczajny, zwykły bohater losu
Bez ciosu w cudze plecy, wychodzę z chaosu
Osób nie zliczysz, odwróceni są od bramy
Bez pośrednika wiedzą jak trzymać swoje ramy
A my nie otępiali, to nie czasy ciemnoty
Oni by chcieli mieć rząd dusz, żyć prawem despoty
O tych i o tamtych w końcu wpadną w swoje szpony
Wrony kraczą nad miastem, każdy będzie rozliczony!