Aha, czyli tak tu jest?
No-no-nowa Violetta Villas, całe podwórko jest w psiskach
Sto sześć kilo, gniecie kickdown
Moja-moja-mo-mo-moja mama by nie chciała, żebym pił i ćpał
Żebym bił i kradł, kapie mi trap na kark
Kidy GUGU, bite typy, syfy ciągle katowały mi głowę
Gilotyna, mity, że możemy uciec, pokroiła marzenia jak towiec
Boli, że mamy tą forsę, problem o to, że rządzę
Scena to dziwka, więc ją robię, ej
Jestem Gyaradosem wśród płotek, macie pewność, że się nie zmienię
Po-Po-Polska to nasz teren, palę hejty jak 47
Chciałbym mieć zielone Lambo, chociaż nigdzie się nie śpieszę
Dziś ten twój najlepszy towar, wcale już mnie tak nie czesze
Kiedyś grałem tu za darmo, dzisiaj chce zamówić Teslę
Z moją przejebaną bandą, do niej wsiądę i polecę
My tak, wy nie, się srają nieudacznicy
Nagrywam numer z rekinem, ja i mój skład, królowie ławicy
Miasto zarabia oraz prawnicy, jak zamek z piasku, może tu runąć
Żadnej polisy nie daje mi hip-hop, jebać hieny, zapłacę kuną
Zarzucam petę i sikor, na Kielce lecę Audicą, jadę po wszystko (skrrt!)
Widziałem wiele, jak smakuje Vifon, jak wita cię Bristol
Moje działania więcej niż milion, dlatego jebię ich real talk
Ej, zobaczysz skurwielu, ja jadę po wszystko (prrra!)
Nigdy nie palę głupa, jak mówię, że wjadę, to wjadę tu z buta
Pow, pow, pow, ciebie to zgasiłbym tylko na huka (piu!)
Lecę te drille i trapy, suko, mój sport robienie papy
Trupy do szafy, w mej głowie wille, nie z bloku chaty
Tak sobie kminię, jak w popiół zamieniam baty
Choć tylko miecha chodziłem do pracy, tutaj niczego nie dają na tacy (nie!)
Chciałbym mieć zielone Lambo, chociaż nigdzie się nie śpieszę
Dziś ten twój najlepszy towar, wcale już mnie tak nie czesze
Kiedyś grałem tu za darmo, dzisiaj chce zamówić Teslę
Z moją przejebaną bandą, do niej wsiądę i polecę