[Intro]
Raz, raz, yo
Shelma Shellerini, Słoń
WWA, Dolny Śląsk
Na bicie DJ Creon
[Zwrotka 1: Słoń]
Szukam ukojenia w rymach, głupot nie rozkminiam
Los do nas się uśmiecha jak halloweenowa dynia
To mój azyl, moja świątynia, ukryty wymiar
Choć czasem chciałbym, żeby cały nasz gatunek wymarł
Powiedz, gdzie Twoja dziewczyna, czy bawi się czyimś berłem?
Często ci najbliżsi sieją za plecami ferment
Jedno co jest w życiu pewne to jego kres
Po pas brodzimy w bagnie potu, krwi i łez
Lekki, letni deszcz zamieniamy w sztormy
Bóg stoi po stronie tych, co wygrywają wojny
Tu musisz być odp**ny, nie padaj im do butów
Niejeden ziom Cię potraktuje jak Cezara Brutus
Daję upust wszystkim negatywnym emocjom
Rozwiązując każdy problem niczym Holmes i Watson
A Ty trzymaj się mocno, przesłanie jest proste
Bo życie pędzi na zakrętach jak Rollercoaster
[Zwrotka 2: PiH]
Nie przyszedłem tu, żeby przegrać
Aaa.. Skurwysyny trzy litery : P I H
Sączy się jad, od ich spojrzeń pękają lustra
Siedem lat nieszczęść wróżą mi - natura ludzka
Nie chciałbyś dzieciak od zaplecza poznać tego kina
Tu gdzie liryczna inżynieria synaps
Nie opuszczę gardy, kiedy jestem tak blisko
Dobrze życzą mi pozory kontra rzeczywistość
To rap czystej wody, słyszysz jak bit pewnie kroczy
Obszczymurom już pocą się oczy
Nawijka bez cenzury, płynę, werbalny korsarz
Dla tylu dzieciaków latarnia morska
Nie wygrywa ten kto nie gra, to rap gra, gram rap hardcore
Czasem fakt, gówno wpada w wentylator
Między żebrami Ci serce odpoczywa, chrapie
Tej bomby zegarowej nie rozbroi żaden saper
[Refren/Scratch]
(Chada)
Na tych osiedlach
(Słoń)
Jest jak w piekle jedną nogą
Wygląda na to, że twój Anioł Stróż został w domu
(Shellerini)
Czeka cię podróż, pod nóż
To czysty hardcore
(Pih)
Piekło nie zamarznie, kiedy ty zamkniesz oczy tu
(Słoń)
Sam wyciągnij wnioski
(Chada)
Przekaz puszczam w eter i wiem, że wygram
[Zwrotka 3: Shellerini]
PGD Rojber, za oknem noc w pół się kłania
Za nami pół Poznania, drugie pół szuka haka na nas
Ja łapie balans, z kredensu woła Jack Daniel's
A cały świat wita mój środkowy palec
Jadę ospale, zza ściany zerka James Stewart
W siebie wierze, od 'PDG Rapertuar'
Ma zawiła nomenklatura, w mych płucach smoła
W mych oczach demon, gdy przekręcam alkomat
Kapie pot z czoła, reprezentuję siebie
W tym brudnym świecie, co jak zmoknięty seter jebie
W kiejdzie pekiel wyrwany z rąk tym chciwym
To hip-hop - dyscyplina dla cierpliwych
Wchodzę w labirynt, nie wiedząc jakie los szykuje karty
Choć tańczą diabły i ktoś zerwał nić Ariadny
Walczę o wynik dopóki siły mi starczy
Nie brak determinacji, kroczę ścieżkami prawdy
[Zwrotka 4: Chada]
Jak pewnie wiesz, nie przyszedłem tu by przegrać
Poczekaj brat na puentę, niech runda się rozegra
Nawijam z piekła, pewnych ran nie opatrzę
Wbijamy na bałagan, nie po to by popatrzeć
Prawdziwy zawsze, wiedzą Ci co mnie znają
Hejterzy czują niemoc i błotem obrzucają
Idę na całość jak Pihu z tym tematem
Jak Gawrosz z frajerami, jak Słoniu z horrorrapem
Nie jestem tu by przegrać, jak Ty zaprzeczać faktom
To dla tych wszystkich MC's karmionych antypatią
Nie stoję na przegranym, wersy ścinają z nóg
Ci dwie linijki wyżej już kopią sobie grób
Nie wpadłem tu by przegrać i wiem, że swoje zgarnę
Nie wpadłem po zasiłek, mieszkanie komunalne
Jak mówię WSRH to mówię jak o braciach
Tu Ce Ha A De A, ten pieprzony krawaciarz [Tekst: Rap Genius Polska]