Ja jestem dla siebie jedynym morałem
Mam mózg i mam serce i duszę i ciało
Czy aby morałem być to nie za mało?
Ja na to pytanie nie odpowiedziałem
Na wschód!
Do nieba!
Bóg jest nasz!
Gdy trzeba!
Bo wszyscy ci ludzie co mnie otaczają
To naród wybrany, których ja wybrałem
Z temi co nie chciałem - się nie zadawałem
Towarzystwo sobie zawsze dobierałem
Dokładnie, dla siebie ja jednym morałem
Mam rozum, mam serce i duszę i ciało
Czy aby morałem być to nie za mało?
Niczego nie żałuję z tego co się stało
Ci wszyscy ludzie jak wielka rodzina
Czy z taką rodziną potrafię wytrzymać?
I troszczyć się o nią jak na mnie przystało
A może ja czasu poświęcam za mało?
Ja jestem dla siebie wydziałem ostatnim
Mam życia naboje lecz bardzo się boję
Że oddam strzał życia niejako z ukrycia
Niecelny strzał życia.
Na stół!
Do kości!
Gdzie jest Bóg!
Litości!
Bo ta beznadzieja co jak okiem sięgnąć
I ciebie i mnie także może dosięgnąć
Wyliczyć nas życie może jak boksera
Co przed chwilą stał tu, a teraz umiera
Ja jestem dla siebie jedynym morałem
I dawno się z tego już nie spowiadałem
Że boga szukają ci co potrzebują
Lub tacy co ojców wolę wykonują
Raz dwa
Na wódkę!
Pijmy, bo
Życie jest krótkie