[Verse 1]
Rozpalę grilla na działce
Pijani w chuj ponawijamy freestyle
Spojrzę na moich ludzi, którzy ze mną zrobią łychę
Bez różnicy czy mam długi, czy ogarnę złotą płytę
Opłacę mamie lot na Gran Canaria
Biznes klasą, jak ogarnę już to Audi w alcantarach
Marzy mi się basen, działka, dom, własna altana
Nawet jeśli są zerowe nie mówmy o szansach mała
Motocyklem nad Solinę, Mazury motorówką
Spacery nad Bałtykiem, obiad pod Obrochtówką
Codziennie rano witać się z twoją buźką
Wiedząc, że wygrałem życie jakbym trafił kupon z szóstką
Tyle chwil zwątpienia, że nawet nie pytaj
Nie jestem w stanie wyrzucić siebie, połowy na płytach
Ale co mnie nie zabiło z czasem dało mi zrozumieć
Że w życiu nie można nigdy nic odkładać na później
[Hook x2]
Nie zawsze wszytko w życiu idzie zgodnie z planem
Wiem jeszcze nie raz upadnę i powstanę
Nieważne czy wygram, ważne, że próbowałem
Ale co by się nie działo dam sobie radę
[Verse 2]
Bez sprawdzania kto jest słaby, wczuty kto lepszy
Będę sobą bez różnicy czy label puści to w Empik
Bo nie muszę mieć kontraktu, wiem że jestem asem dla tych
Którzy wolą gorzką prawdę, a nie w klipach Maserati
Nie znają mnie ci co mają fame
Gram prawdę live on stage, a nie lie on stage
Nie zamawiaj digi jeśli coś tu jest nieszczere
Sam jak miałbym kupić brednie, to tylko jako reseller
Więc nie gadajmy o raperach
Beefy, szmaty, zapowiedzi, ból dupy i oświadczenia
Przez prawie dekadę widziałem to wszystko z bliska
Każdy szczeka bojąc się starć jak Zimnoch - Szpilka
Jak to skumasz to do zobaczenia w Polsce na koncertach
Na razie znikam jak Eis i zapamiętaj
Nie mam czasu nie mieć nic, liczyć na litość
Brak forsy w końcu zabija każdą miłość
[Hook x2] [Tekst - Rap Genius Polska]