[Zwrotka 1]
Nie ma o czym mówić, przegadaliśmy już prawie wszystko
Pierdolony hip-hop wysyła mnie znów na stare boisko
Nie chcę wkurwiać się, myśleć o nim kolejny rok
Zakładam starą kurtkę i idę zobaczyć Twój stary blok
Osiągnąłem tu sporo, los mi spisał niezły scenariusz
Znowu chciałem uciec, ale jestem więźniem, jak ryby w akwarium
Chcę iść dalej, ale czuję się jakbym zjadł pudełko Valium
A ludzie wokoło są smutni i szarzy, jak znaleziony na strychu stary album
Wciągam powietrze z ulic, czuję, że to jest mój prawdziwy dom
Mam się tutaj do kogo przytulić i kogoś z kim stawiam kolejny krok
To znów kolejny rok, deptamy ten sam twardy chodnik
Znów nie mam co robić w tym mieście, więc idę po prostu zapalić pod pomnik
Takich kawałków jak ten było sporo, ale nie wiem nawet
Chuj mnie obchodzi, wziąłem całą rękę, choć rap chciał mi dać tylko mały palec
Pokazałem, że stać mnie na więcej, właśnie dotykam gwiazd
Chodzę spokojnie po tym mieście, zostawiam za sobą ślad
[Zwrotka 2]
Kiedyś rap dla nas nie miał ceny i nikt nie ustalał stawki
Puszczaliśmy z marzeń latawce, wierzyliśmy w nie, jak w papierowe statki
Szukam śladów w miejscach, które nie widziały mnie od lat
Długo czekały aż wrócę, a ja szedłem do nich pod wiatr
Miałem tu kilka skrytek, dziś znów zaglądam z chęcią do nich
W pobliżu mieszkał mój kumpel, ale jakoś słuch zaginął po nim
Chodzę spokojnie po miejscach, gdzie już nie słychać naszych głosów
Z czasów, w których w naszą muzykę wierzyło tylko kilka osób
Nie liczy się dla mnie wcale wygląd tych odnowionych ulic
Chciałbym spotkać Cię taką jak wtedy, zamknąć oczy i znów przytulić
Pewnie poszlibyśmy inną drogą niż ta, bo mamy ambicje
Dlatego ciągle nam mało i chcemy dużymi łyżkami jeść życie
Znów pyta mnie tu o ogień jakaś smutna, znajoma twarz
Nie mam zapałek, ale mam go w sobie, tyle co stary płonący las
Mam w chuj dowodów na to, to jest mój największy skarb
Chodzę spokojnie po tym mieście, zostawiam za sobą ślad