[Zwrotka 1] Strach nas wypala jak ja ostatniego szluga Wrzuca znowu zmarszczkę jak następny tatuaż Przeraża mnie dojrzałość, starość, nie wiem Kiedy wiesz, że się cofasz idąc przed siebie Z biegiem czasu Ben bu*ton brzmi jak marzenie Choć się cieszysz, że z wiekiem niby mądrzejesz W każdy wers krew leję, to mój inkaust prawdy Moje wpisy w rejestr zapychają RAM mi Każde moje wspomnienie z biegiem czasu blednie Czasem kurwa nie wiem co robiłem wcześniej Nie chcę z Alzhaimerem kiedyś dziś pod rękę Albo, żeby stwardnienie zatrzymało serce Dziadek ma Parkinsona, nie mówi zbyt wiele Wszystko co ma to jedno ciasne pomieszczenie Już zaburzył mu się rytm doby, wstaje w nocy Nie wiem co z tym zrobić, umiem pisać o tym Kiedyś niedołężność śledziłem niezdrowo Jako dziecko się śmiałem, dzisiaj mogę dotknąć Lecz nie mogę cofnąć wszystkich następstw tego A dorosłość to szybszy bieg do końca ego
[Zwrotka 2] Słyszysz huk startówki, nie wychodzisz z bloków Startowe na nas trzymają jakby dzięki Bogu Z jednej strony rozwój rodzi niedorozwój Z drugiej strony odpust nam oddaje dopust Czasem śnię koszmary o syndromie zamknięcia To jak Dante i kolejne kręgi piekła Chciałem obejrzeć film "Skafander i motyl" Niezdrowa fascynacja, czytałem o tym Bo najgorsze jak coś chcesz a nie możesz zrobić Bo fizycznie jesteś kurwa wyłączony Z drugiej strony umysł też lubi nas zwodzić Kiedyś ci z ambony by mówili "demony" Bo najgorsze jak coś chcesz a nie możesz zrobić Kiedy wstać to jak przebiec ze dwa maratony I to mnie prześladuje gdzieś cofa mi radość Bo jak mam się cieszyć kiedy inni przeżywają Swoje piekło, ja mogę tylko o tym pisać Nauka empatii tego chcę od życia Ale jak wezmę Cię za rękę, czuję brak szczerości Moja bliskość, to jak myślę o tym, kiedy piszę zwrotki