[Verse 1]
Miałem nie pisać, skończyć z rapem na dobre
A dzisiaj kończę piąty tekst, dwa tygodnie
I nie wiem po co ponownie wszedłem do gry
Pamiętam dobrze stare czasy, głośno ujadały psy
Wkurwiał mnie syf i nieustanne gorzkie żale
Wracam, kumple mi mówią, że nie zardzewiałem
Może to talent, nie wiem, przecież nie ciężka praca
Dobre sk**sy kontra słomiany zapał
Trochę zdziwiony jestem sam, że tak to wyszło
Luźne numery stają się dzisiaj tracklistą
Trzeba spiąć się, zrobić to porządnie w końcu
Spoko, luz chłopaki, nie chcę dorwać się do tortu
Trochę dla sportu, dla siebie, wiem, że kilka osób czeka
W zanadrzu mam kilka nieodpalonych petard
Nie będę zwlekał długo, zrobię swoje, znowu zniknę
Schowam mikrofon, zamknę laptopa, drzwi przymknę
[Hook: Aiwka]
Niektórych rzeczy nie da się wyrzucić tak po prostu z serca
I nie da się tu pasji stłumić jeśli ona nadal w tobie mieszka
[Verse 2]
Nie wiem, kto wyszedł lepiej na tym rapie - ja czy oni
Nie musiałem robić płyt, nigdy czas mnie nie gonił
W sumie to chyba dobrze, że dostałem zimny prysznic
Nieźle mi zrobił wtedy zafundowany Blitzkrieg
Kilka lat przerwy, nie znałem żadnych nowych ksyw
Ze starej szkoły większość napierdalała syf
Nagle wyszło kilka płyt pełnych emocji
Lepiej się słucha ich, gdy raperzy są dorośli
Napisałem pierwszy tekst po kilku latach
Kolejne trzy skasowałem, wiedząc, że to żadna strata
Nagrałem spoko zwrotkę na 300 Mil
Później o Legii numer - to od zawsze był mój dream
Ludzie mówili: "może płyń, jak ruszyłeś z miejsca"
No to płynę, Deobson - trochę nowsza wersja
Deobson - trochę lepsza wersja dziś
Chyba się tym znowu jaram tym (jak skurwysyn)
[Hook x2]