[Verse 1: Bisz] Na chuj mi rolex, atomowe zegary, budziki? Teraz jest zawsze teraz, wystarczy umieć liczyć do zera Ciężką nogę wbijam w podłogę, wbijam się w moment Nie samochodem - korek zabiłby mnie. Myślą, że stoję (Nie stoję…) Zapierdalam we wszystkich kierunkach przestrzeni naraz Chcą mi przestrzelić kolana W urzędach i na wykładach, w kolejkach i na kazaniach Ciśnienie rozpierdala mi łeb jak granat Robię „JEB! ZAMACH” Ludzie mówią „weź się lecz się”, sam się weź się lecz się Kurwa, co jeden lepszy ekspert pieprzy; ostracyzm Osiem godzin dziennie robię te rapy A oni mówią: „Weź się chłopie do pracy!" Sam się weź się, odbij, mam najlepsze flow By dać pojęcie im co mogliby mieć, gdyby umieli nadążyć Psy nie mają za co gonić mnie, młode koty nie mają z czym Daję ten polski syf, oni wstają śpiewają hymn Rap gra to moja Eurydyka Nie oglądam się, wyciągam ją z podziemia, nie na przypał I nie poddam się choć mówią, że ten syf jest świeczki nie wart Gdzie mam to co mówią? Wiesz, odpalam kandelabr Światło! Nie będę ściemniać, że nie wiem, że zgasło już u wielu Niosę je, nie sprzeniewierzę tej siły, wciąż mam w sobie rap zwierzę Nie utrzymasz mnie na smyczy, lecz po pierwsze nie założysz jej [Hook] Wciąż napierdalam syf na kartki jak Pollock. (Pollock!) Wciąż napierdalam syf na kartki jak Pollock
Wszyscy muszą być kimś, mi wystarcza być sobą Wciąż napierdalam syf na kartki jak Pollock. (Pollock!) Wciąż napierdalam syf na kartki jak Pollock Nie rozumieją mojej sztuki, niech się pierdolą [Verse 2: Bisz] Wbijam chuj, mam komfort jak Concorde, dźwięk przebija Mam flow co pływa jak ryba, wpływa na ogląd jak kompot w żyłach Jak w kompot śliwa wpadłeś, ponton pękł jak kondom Twoja dziewczyna budzi się sina (Masz pecha!) Mam więcej prochu niż w aptekach, a wacki spierdalają w popłochu (Uciekaj!) Masz czerwony punkt na plecach, słów pułk na plecach i rymów desant I kilka stów luf, co z baranów rżną kebab Czyściec, terror, czołgi obracają łby o 3 6 0 stopni Wzgórza mają oczy, nie ukryjesz się to bombing Jesteś bezradny jak pociągi, żenujący jak dwa na szynach Tak nawijam jak karabin, jestem jak kałach w ręku Araba Nic nie przeszkadza mi, by rapapapapap robić Warto być gotowym na wszystko, na celowniku punkt G życia; Sex Pistols Ręka, noga, mózg na ścianie; Pollock Oni chcą być w mediach? Nie ma sprawy; nekrolog Utylizuję słabe gówno (łe); ekolog Pieniądze zabiły zajawkę, lecz nie moją! Pierdole stado chodzę gdzie chce i kiedy chcę Mam jeden moment, jeden strzał jak Eminem Nie po to by zaistnieć, lecz po to żeby mieć pewność Że żyłem tak jak chcę nim przeminę [Hook]