Hook To kołysanka, która pobudza do życia Nie daje snu mi noc, chociaż odpływam Mam bilet w jedną stronę, wsiadasz, czy zostajesz? Pamiętaj, że nigdy to uczucie nie osłabnie 1 Verse Popatrz tu, jesteśmy razem, to jest silniejsze ode mnie To nie dla korzyści własnych, przynosisz mi ukojenie Podpalmy te wszystkie stany, co przychodzą zamiast snu Bukiet róż chcę u Twych stóp złożyć, poczuć się jak król Brak tu odbicia w praktyce, samotność niszczy psychikę To jak dawać samobójcy do spełnienia marzeń brzytwę Pewnie arcydzieło wyjdzie, czemu jest całe sine? Może próbował na siłę, nie skleisz życia na ślinę Oni oferują rehab, ale nie chcę Ciebie stracić Jeśli odejdziesz ode mnie, odbierz mi też imperatyw Nie przepuszczę drugiej szansy, oboje po jednej mamy Czuję się nieco rozdarty jakbym rozdzielał dwa światy Przynajmniej się rozumiemy, mamy jeden wspólny język Przeszłość wpływa na sens życia, wpływając łzami na teksty Na pokaleczonej skórze znajdzie się też chwila szczytu Jakby całe życie było sekwencją pieprzonych minut 2 Verse Daję się pokroić myślom, one nieraz mnie dobiją Nie pomaga seks z muzyką, pokonałem już Rubikon Cały czas przed siebie idąc, może dojdę gdzie już byłem? Jakby zakażoną igłą stał się wbity w plecy sztylet Jakbym wygrał całe życie poczułem, gdy Cię zdobyłem Dalekie są mi granice, codziennie celuję wyżej Mam nadzieję, że to przetrwa, tym razem serce nie pęknie
Aby dojść do tego szczebla, nie musiałem stać w kolejce Jakby moje było miejsce tam, gdzie mieszkasz Ty od zawsze Czułem, że to przeznaczenie, choć bardziej wierzę w przypadek Chociaż modlę się o sen już, ciągle spędzasz mi go z powiek Myślę jak jest być przy Tobie? z Tobą w nieznane bym poszedł Nie boję się konsekwencji, odziedziczyłem świadomość I wbrew prawu grawitacji, idę z uniesioną głową Czuję się aż nazbyt dumny z tego, że jesteśmy razem Wiem gdzie zakopali szczęście, posiadam do niego mapę 3 Verse Wróżę nam świetlaną przyszłość, warto być optymistą Miłość nie waży dwadzieścia jeden gram, a kilo Czasem mam arytmię serca, chyba robi sobie wolne Bo tonę w jego odmętach zawsze, gdy myślę o Tobie Jakbym spał za kierownicą i obudził się na światłach Jesteś moim drogowskazem i chwilą załamania Motywujesz do działania, upadek to też zwycięstwo Jesteś jak Amora strzała, moją wiarą i nadzieją Każdą najpiękniejszą chwilą mego życia Bo pojawiasz się i znikasz jak adrenalina, liczę Cię w promilach Powiedz ile mam ich w żyłach? zmarłem już z przedawkowania Więc nie zabraniaj mi pisać, to oddala od nas marazm Obiecałaś być jak pasja - od początku po sam koniec I nazajutrz wziąć pistolet i zostawić dziurę w głowie Chociaż to cholerny nonsens, to widzę jak Ci zależy Od pejoratywnych myśli nikt nigdy jeszcze nie przeżył