[INTRO] [Verse 1: Barack Obama] Życie pod krawatem to żadna pestka Stres i pieniądze niczym groteska O klepaniu biedy nie ma mowy Dlatego człowieku skończ te podchody Gdyby nie moja wewnętrzna siła Moim domem byłaby mogiła Bo czytając wasze wpisy Do głowy same wchodzą dissy Ale to nie tak że brak mi szacunku Dla niektórych już nie ma ratunku Hejterem nie jestem i nie byłem Może przez to w Ju Es Ej skończyłem Dlatego droga wolna, piszcie co chcecie Bo co wy kurwa wiecie? [Verse 2: meszcz] Jestem meszcz, całe życie nie mam weny A na lajwie rozpraszają mnie hieny Mówie im "to dopiero zalążek waszej geheny" Więc nie przesądzajcie jeszcze mojej kariery Lecz znalazłem ziomków którzy we mnie uwierzyli, Małysa Zami Pan Obama Gardło mi schnie od tego rapowania Dobra napiłem się, więc wracam do rzeczy Moje wersy tak ruchają, że wasze uszy zrodzą dzieci Z tego miejsca pozdrówki dla durendala Którego adminy skazały na bana chociaż ręce miał bielsze niż Obama Dobra bez zapowiedzi kończe swoją zwrotke jak trenerzy kariere w klubie #conte
[Verse 3: Michał Małysa] Hej, ziom, kumasz tę pauzę? Minuta ciszy to najwyraźniej Ja się nie skarżę, bitu nie drażnię Leczę doraźnie, słyszysz mnie błaźnie? Znów chwila ciszy, każdy ją słyszy Jebnę hashtaga, lachę wykładam Teraz zapodam wersów kozackich Jak twoja siora z hashtagiem #macki Lubi się ruszać, po nogach widać Byłaby droga, wstaw hashtag #vidal Diablo ponętna, tu hashtag #blizzard Pozwól kolegom do niej się zbliżać Media się mnie boją, #Luji van Gaal Bit się przy mnie spręża, muzyczny graal Choć głos chujowy, dobrze tu gram Napinam mięśnie, Jean Claud van Dam Zaraz to kończę, rozjebałem scenę Jak gospodarkę #rostowski #gierek [Verse 4: Zami] Plan na dzisiaj - nietrzeźwieje, więc dwie flaszki w ręce Ciągle piję - twoje zdrowie #Alkog**n Wchodzi faza, ledwo stoję Wchodzę ja, przebojem Barack Meszcz Michał Zami Grilla rozpalamy dziś łakami O mój Boże co za bengier Numer jeden na tych listach Gdzie jest Bóg #Ateista Chłopcze Chłopcze Nie Dokazuj Przygotuj się na strach #Nosferatu