[Intro] Aha, dokładnie tak człowieku Z tej strony B.R.O, okej Wiesz? Wiesz? [Verse 1] Nie szukam zrozumienia w ludziach, lecę w górę tak jak balon z helem Ciebie to wkurza, dla mnie życie dziś się stało celem Skala jest duża, hip hop okupuje śmiało teren I nie ma mowy bym stał się zerem, bo to co robię zawsze było szczere I mówią wiele, że żyję szybko, drudzy z kolei, że płynę płytko Ty masz New Era'e na bani, cipko Ja nową erę przeplatam w hip hop Widzisz to? Buduję przyszłość, z fanami razem buduję bliskość I nie ma opcji bym upadł nisko Bo oni są ze mną, mimo wszystko Czujesz to? Ja czuję to Wszedłem tu kiedy byłem gnojem Scena chciała mnie połknąć szybko, bo nie wiedziałem wtedy na czym stoję Dz-dz-dziś robię projekt, świadomy tego jak naprawdę jest Prochy, alkohol, dupy i kluby, raperzy pewnie po zmroku gdzieś Wiesz? To rap i bloki Nie wpycham nosa w nie swoje sprawy Tak jak do niego nie wciągam koki, by moc weekendami się lepiej bawić Możesz nie trawić mojej muzyki i tego jakie zrobiłem kroki Ja nie trawię twojej krytyki, dla mnie to życie jest jak narkotyk [Hook] Jestem jak diler, mocno czuję ten emocji smak Chyba za chwilę przedawkuję ten pieprzony rap I mimo wielu wad (wad) Kocham ten cały świat (świat) To mnie napędza, brat Rap to mój narkotyk [Verse 2] Dziś dzieciaki słuchają rapu, i dzięki niemu napawa ich wiara Daje im prawdę w niejednym tracku, jak wieki temu rysunki na skałach Płyty nie schodzą, bo wolą zakup dobrego towca w cienkich samarach Proszę kurwa, uwierz chłopaku - dobrą płytą można się zjarać O, jak wsad do bibułki wrzuć to CD w dowolny player Uwierz ziom, można się zdziwić, kiedy muzyka wjeżdża na teren
Czuję to sercem, które uderza i czuję dumę, że jestem raperem I jesteś głupcem jak nie dowierzasz, dobra muzyka daje nadzieję Wiesz? Nie dzielę koki, chociaż wysyłam ten towar na bloki Rapowy diler nowej epoki, biznes się kręci lepiej niż loki Stawiam kroki, zarażam ludzi, prokuratura mnie za to nie ściga Nawet zwłoki mogę obudzić, wokół akurat to może się przydać O, ludzie pytają kiedy dostaną nowe gówno Przygotowuję nowy narkotyk w laboratorium nazwanym studio I mówię trudno, kiedy mi mówią "To już chyba przestaje być zdrowe" Dla mnie ziomuś jest chyba za późno, cały ten rap przeszywa mi głowę [Hook] [Verse 3] Szukasz prawdy, szczerego rapu, mówisz teraz o moim w pigułce Daje ci high na każdym tracku, jakbyś zakręcił towar w bibułce Nawijam słowa - tak zjadam łaków, daję ci poznać moją konsumpcję Żebyś mogł wrócić do tego smaku - połóż sobie tą płytę na półce O, szukałem sensu, w koćcu został on dziś znaleziony Moja muzyka - plejada dźwięków Wiem, że jestem uzależniony, wiesz? I szczerze pierdolę to co teraz jest chyba w modzie Bo kiedy nie robię tego co kocham czuję się jakbym zdychał na głodzie Uwierz mi - kocham to, moje serce uderza do bitu I mogą zarzucić mi tak niewiele, lecz nigdy brat nie wciskają kitu Zwykły chłopak, taki jak ty, co nocami pisze rap do zeszytu Inspirację daje mi świat, życie samo wybiera mi tytuł Wielu jest ze mną, wielu przeciwko W sumie za bardzo mnie to nie dziwi Kiedy mowią, że to nie hip hop - pierdol to, jestem prawdziwy Przypięli metkę do mnie od dawna, która powoli się staje zabawna Odpinam ją starym albumem, pora pokazać jaka jest prawda [Hook]