Naprawde jaki jeste nie wie nikt
Ty sam o sobie tyle wiesz co nic
W taczcych wok ciemnych lustrach dni
Rozbyska twj zoty miech
Przerwany w p czuy gest
W pamieci skadam wci pasjans samych serc
Naprawde jaki jeste nie wie nikt
To prawda nie potrzebna wcale mi
Gdy nie po drodze bedzie razem I
Uniose twj zapach snu
Rysunek ust, barwy sw
Nie dokoczony jasny portret twj
Uniose go, ocale wszedzie
Czy bedzie przy mnie czy nie bedziesz
Talizman mj z zamyle nagych twych I rzes
Gdy kiedy poczujemy miy
E nasze dni sie wypeniy
Przez ycie pjde ogldajc sie wstecz
Naprawde jaki jeste nie wie nikt
To prawda nie potrzebna wcale mi
Gdy nie po drodze bedzie razem I
Uniose twj zapach snu
Rysunek ust, barwy sw
Nie dokoczony jasny portret twj