Powiedz dlaczego mam odczuwać litość
Obwiniając samego siebie, nie starcza ci to
Że masz więcej siły i plany na przyszłość
Podobnym mnie kopią mogiły, tak niestety wyszło
Ale zanim zabiorę się na dobre z tego świata
Pokaże wam dokładnie co wylazło z robaka
Tak jestem dumny z tego czym się kurwa stałem
Popatrzcie na mnie świnie zanim was wszystkich rozwalę
Indywidualizm dawno poszedł się jebać
Człowiek potrzebuje ciepła tak jak słońce nieba
A świadoma mizantropia, może ktoś to lubi
Ale tylko wtedy, kiedy nie musi się sam budzić
I nie można tłumaczyć, że to winny jest świat
Chociaż sam mocno śmierdzi od stężenia swoich wad
Ale jestem jego częścią i jako część umrę
Zawsze balem się ciemności, chce mieć przezroczystą trumnę
Powiedz dlaczego mam odczuwać litość?
Obwiniać samego siebie, nie starcza ci to
Że masz więcej siły i plany na przyszłość
Podobnym mnie kopią mogiły, tak niestety wyszło
Ale zanim zabiorę się na dobre z tego świata
Pokaże wam dokładnie co wylazło z robaka
Tak jestem dumny z tego czym się kurwa stałem
Popatrzcie na mnie świnie zanim was wszystkich rozwalę
Schowani w mieszkaniach autorzy upadku
Możesz dalej po mnie jechać, zresztą jak chcesz to traktuj
Mnie jak zwykła ścierę, w sumie to już mi się nudzi
Zdobywanie śmiesznych plusów u żałosnych ludzi
Ale mam pełną świadomość, przesiąknięty fetorem
Wykluczenie jest chore, napędowym motorem
Spore złoża gniewu i zawód własnym życiem
Próbujecie biec, ale mnie nie dogonicie
Zostałem sam
I to jest wasze współczucie
I płoną drzwi
Nie zdążę uciec
Gonitwa chwil
I wojna myśli
Ostatni raz
Niech mi się przyśni ,że
Znów jesteśmy tam
Gdzie nie ma mostów
I nie ma bram
Nic się nie wali
Możemy trwać
I w każdej chwili może być tak
Że chcemy wstać i dalej iść
Prosto przed siebie
I jedna myśl
Prowadzi mnie
Na wielką skale
Że to nieprawda, i że prawie zapomniałem
Ten czas, a teraz przyszło się obudzić
Traktowany jak gówno przez pozornie lepszych ludzi
Od środka wyżera ból, coraz gorzej widzę
Pamiętam tylko skrawki, tak bardzo się wstydzę
Że wciąż, kurwa próbuje tam wracać
Powiedz mi czy tez masz codziennie moralnego kaca?
I chciałbym odbudować wszystkie nasze schrony
Ale materiały już się rozpadły na atomy
I zawsze rano czuje krew
Z otwartą raną łabędzi śpiew
A raczej wrzask żałosnego frustrata
Mały ktoś, małe życie, mala strata