Zero wątpliwości, pora szybko wrócić do przeszłości
Odpocznij, czemu byłem tak głupi, by wrzucić cały mixtape bez gości
Tak na nośnik i wiesz, co znaczą propsy zewsząd już nic
To moje Tamagotchi, jak Totti Francesco nie mogę sobie przez to pluć w pysk
Gra się rozpoczęła, więc to nie pora ani opcja na fajrant
Gdy ta cała niby nowa, świeża scena teraz kropka w kropkę jak u Braille'a
Lecz ogarniam, że gdy o laurach bujasz jak Petrarka
I tu za nic zgarniać chcesz cash, nie ma we wsi chuja #Matriarchat
Teraz lecę tu na ślepo, to się niesie poza strefą, chyba niedaleko już, cel horyzoncie
Się urywa telefon, spóźniłem się nieco, ale jestem tu facetem, poznasz mnie jak kończę
Poznasz mnie jak kończę, choć to ponoć dopiero początek słońce
Gdy jestem na froncie, to zwykle mi się włącza agresor tu jak Złotej Ordzie
Pracuję latami na to co mi dane za starania będzie
Plany na zmianę to na nic, gdy na nich czekanie tu tracisz swą całą energię
To swymi łapami zdobędę, prędzej zapewne niż label idioto
Cię weźmie to pewne, choć błędem, że błądząc tu pędzę i wejdę sam nie wiem już po co
Za droższe ciuchy i lepsze alko, za nowsze buty i więcej sajko
Za props od głupi, tu nie chcę grać bo, mam dość tej wczuty i wiem, że nie warto
Wiem, że nie warto, lecz nim powiem pardon, znowu to zrobię
To moje małe kłamstwo, czuję się jak fantom przez zależności przyczynowo-skutkowe
Lecę tylko teraz tak wysoko - widzisz mnie?
Obieram właśnie cele na oko - widzisz mnie? x2
Ref. Lecę tylko teraz tak wysoko - widzisz mnie?
Obieram właśnie cele na oko - widzisz mnie?
Zrobiłem już tu tak wiele dotąd - dziwisz się?
Nie, nie, nie, nie, no to pora witać grę
Czym jest hip-hop, skoro nawet już nie czuję tej presji, co?
A reszta mimo wszystko robi z siebie widowisko jak Maj**ski Show
Must go on, bo gdzie moje pieniążki to chuj go wie
I mówię tylko o tym zawsze z ręką na pulsie jak Dariusz Dąbski albo Ludwig Rhen
Że pora tu na tora tora tora, skoro bardziej coraz chcę to dziś zdobyć
Bo nie chcę mi się kurwa nawet na to czekać, kiedy mądre głowy zrobią oczy tu jak Mesut Ozil
Zero szacunku i taryf ulgowych dla farbowanych tutaj lisów chłopaku
W kieszeni ten nożyk otwiera mi się odkąd na dłużej odwiedziłem Kraków
Bez strachu, na pełnym luzaku ten mixtape idzie w sieć jak Spiderman
Gdy traczek po tracku chłopaku w .txt, tak igram se z ogniem jak Charmander
Jak Arsene Heitz, na otwarcie też tworzę własny projekt, w koło te gwiazdeczki dalej
Mają parcie więc, na otarcie łez, pożegnają ich na koniec te chusteczki białe
Jaki mój ekwiwalent? Robię większy zamęt, swoją tu treścią ale
Dziś cały mainstream w szale, za takie teksty, talent, dalej za ten styl wiarę tu od najlepszych szpaler
Chcę? Pierdolę to nie mów wcale jak żyć mam
To w chuju koleś, flotę biorę #Arend Dickmann