Amen Pacierzu - Zanim zaczniesz lyrics

Published

0 390 0

Amen Pacierzu - Zanim zaczniesz lyrics

[Verse 1: Siwers] Ja zostawiam po sobie ślady, których ty nigdy nie zatrzesz Wielu raperów marnie kończy tak jeszcze zanim zacznie Ja pierdolę biały towar i pierdolę media Fałszywa, cukierkowa, jebana skurwysyneria Na to punchy artyleria, gdzie pruderia nie istnieje To ten arcymateriał, seria tracków na twój teren To nie rap terefere ten z ładnym refrenem To rap z numerem jeden co po nim poryty beret To sk**sy, intelekt, to rym z charakterem To styl, flow z powerem, to nie czysty interes Bo to pasja, zajawa, ten level to Chumulungma Ty jeszcze o tym nie wiesz, ale wie to miejska dżungla Mam kumpla - nawet dwóch od tych liter: B i C Robimy tu harmider i ty wiesz już OCB To naszej natury zew, ty lepiej tego nie kopiuj Bo to ten rap nie dla idiotów, słabych MC zamienia w popiół [Verse 2: Łysol] Zasiadam do stołu, puszczasz bit, i znowu wiemy, że to umiem Bo co numer, rodzę się jak feniks z popiołu po skunie U mnie pite - długi weekend, jak i wszystkie urlopy Nie jestem alkoholikiem, częściej z czystej głupoty Tak czy owak, to stilow i zwroty krążą po mieście To metoda byś z tą chwilą zczaił co w rapie najświeższe Popieszczę się z niunią i biorę się do pracy Nie dostaję hajsu z Western Union, tym bardziej z tacy Ej wiem, że są tacy, którzy mówią ciągle lipa Ale kiedy Łysol wchodzi na bit to wchodzi na Vip'a ta i nie masz pytań Jest rodzaj typa, który często nas obraża Moja ekipa śle im kwiaty, potem więdną na cmentarzach Się zdarza, choć nie robię Boom Boom Boom z prawdziwych klamek Po prostu z tłumu jakiś chamek może mieć przejebane I gdy zadaję Ci pytanie czy chcesz dziś krew na scenie Nie zdążysz odpowiedzieć, bo dostaniesz z wyprzedzeniem Teraz Bez Cenzury uderza z precyzją snajpera rap jest brutalny Mam celu dla kilku zawodników to, to ostrzeżenie [Verse 3: Miki] Najlepszy Hip-Hop mam we krwi, wraz z nim straszne promile A ten kto z nas se kpi jest dziś daleko w tyle Z nich takie to style co nie znają słowa 'Basta' Wolne chwile, umila im zrzucanie bomb z flamastra Spotkasz nas tam gdzie toczy się historii treść My siedzimy sobie w loży, ktoś Ci nie pozwolił wejść Weź, nie pomoże płacz, ani tym bardziej szantaż Jesteś jak łatwa piłka, rzadko puszcza Cię bramkarz Kumacie - nasz czas trwa, a wasz nie nadszedł Jak volume dasz na max to sprawdzasz najciekawsze Zawszę gdy daję słowo na mnie możesz liczyć Zawszę gdy dają słowo tworzą nowe hity Jak BC, JWP - Prosto Mixtape trzecia część Mordko daj jakiś scratch, nie każ im czekać Kebs Wszedł jak punch wyprzedzający Ktoś wpadł, potem padł na twarz i nie ma mocnych Teraz Bez Cenzury uderza z precyzją snajpera rap jest brutalny Mam celu dla kilku zawodników to, to ostrzeżenie [Verse 4: Foster] Słuchasz nas tu i teraz, znaczy WWA i dziś Mam w zwyczaju pić, słowem bić Bo to często lubie w parze iść Jak JWP, BC i morderca bit - wkręca nowy hit Znów wypierdalam wam na łby, werbalne parafuso Moje teksty się nie nudzą jak powieści Mario Puzo Znudzą zapały wrogów, kurwy idą bramą Kiedy my wjeżdżamy - ciosem wyprzedzamy Znowu się z tym pogódź, jak ten co nie chce wyjść z nałogu Pierdole silną wole - weź to jebnij, strać kontrole Puść to nagranie, zapal kątem pole I zapamiętaj kolejność, żeby Cie nie ścięło z nóg Byś nie powiedział sobie dość, bo cios spada Ci na kask W postaci tych szesnastu wersów Nie jesteś gotów, by być gotów na morderców I czy słuchając naszych tekstów to łapiesz się za serce Ty lepiej wypij se melisę lub łyknij sobie Persen Teraz Bez Cenzury uderza z precyzją snajpera Raz, dwa, raz, dwa, to, to [Verse 5: Ero] Biore puchy i znów piszę ważne rzeczy po rewirze Dzięki temu nawet głuchy może poznać moją ksywę We mnie zajawki wciąż żywe jak szacunek do Oldschool'u Gdy gra BC, DJ Kebs to katujesz to do bólu Twój sąsiad też to zna, nie ważne czy lubi..słucha To prawdziwe gówno, na którym nie siada..mucha Dobra dawaj bucha, ujaram się jak Ryś Siwiec Za każdym razem gdy mi daje bit Siwers Dziś widzę jak bardzo ma ekipa jest potrzebna Bo co drugi squad to lipa, a flow chyba mają z drewna Ero zapewnia słuchaczom najświeższy towar Bo tak upycham te rymy, że to się nie mieści w głowach Sekcja alkoholowa - Kosi, Miki, Siwy, Łysol Dodaj Ero to się równa grube melo W klubie terror, mimo to kochają nas barmanki Gorzej z ochroną, gdy wale wódę na szklanki [Verse 6: Kosi] Kiedy ja złapie za mikrofon, ziom ty wiesz co tu jest grane Młodzi, gniewni, głodni rapu - zjadłem ich przed śniadaniem Przelewamy myśli na papier, wypluwam zabójczy styl Ty zanim się tym połapiesz wyłapiesz punch'em na pysk Zysk rośnie z każdą chwilą, tak jak rosną nasze sk**e Wielu by chciało naszej krwi, a brną w gównie po szyje Ja żyję po to, żeby grać, ja gram po to, żeby wygrać Bez sensu jest w miejscu stać, to gorsze niż z ogniem igrać Eeny, meeny, miny, moe ziom, sprawdź moje flow JWP - to jest to, Warszawa - to jest nasz dom Na lini w chuj naszych bomb, w chuj naszych bomb na mieście Znów wrzucam coś na ząb i zjadam Cię jednym wersem Po pierwsze dla show, po drugie dla przyjaciół Chcesz podbić do mnie z rymami to jak wbić z drewnem do lasu Dobrze wiem kto jest kto, sprawdź styl najlepszej kliki To Siwers, Łysol i Kosi, to Foster, Eros i Miki , Ziom