Afro Kolektyw - Czytaj z ruchu moich ust lyrics

Published

0 380 0

Afro Kolektyw - Czytaj z ruchu moich ust lyrics

Czytaj z ruchu moich ust: już jako młokos Najbardziej lubiłem, gdy Murzyn bił w kokos, I śpiewałem: (nieudolna wokaliza) Myślę, że powiem wam, iż już jako młokos, Najbardziej kochałem, gdy Murzyn uderzał w kokos, I śpiewałem: Tam ta da dam. Byłem wtedy dzieckiem jeszcze, Gdy wszyscy traktowali mnie już jak powietrze. To pewnie dlatego, że chodziłem w swetrze - - bo miałem gardło słabe i płuca nie najlepsze. Panowie, to skandal był w ogóle. Niech każdy się dowie, jak gnoili mnie szkolni żule: Kazali mi żreć z podłogi kiepy, ściągali mi gacie do kolan. Niestety, tak wygląda szkoła. Żułem kiepa oraz oddawałem im drugie śniadanie, Miałem pecha, prawda, ale kiedy się sprzeciwiałem Za taki nietakt palili mnie zapalnikiem, strzelali za mną z procy. Byłem nikim. Od rana do nocy Musiałem to znosić. W końcu rzekłem "dosyć" Gdy mnie chciano plasteliną stymulować an*lnie. Ja doznałem zbyt wielu ataków ich na mnie. (Ja doznałem zbyt wielu ataków ich na mnie.) I w jednej chwili znalazłem odpowiedź - - by kumple mnie lubili, co ze sobą zrobić: Upodobnić się do nich w każdym detalu, Chodzić do Hybryd i słuchać metalu, Wypisać się z klubu miłośników pedału. Członkostwo tam było niewskazane. Zostało to przywitane gromkimi oklaskami, Lecz też zwisło mi straszliwym ciężarem. Bo trzeba wam wiedzieć, że do tej pory jako młokos Wprost uwielbiałem, gdy Murzyn bił w kokos, I śpiewałem: (koszmarna wokaliza) Już jako mikroskopijny młokos, Najbardziej kochałem, gdy Murzyn uderzał w kokos, I śpiewałem: Decyzja o zmianie - ona okazała się trafiona I bystra jak Wisła, błyskotliwa jak iskra. Zaczęły przybywać delegacje z kwiatami, a w nich ci sami Koledzy, co szczali mi wczoraj do tornistra. Na to dictum wpadłem na pomysł złoty: Młodzież najlepiej lgnie i ciągnie do głupoty! Pamiętając o tym, miałem ochotę zaimponować tym, co tylko najgorsze teraz. Do dzieła. Już nie ma mnie w składzie drugiej ligi, Bo usmażyłem swoje gówno i nagrałem swoje rzygi. Stado było zachwycone - tego tu jeszcze nie widziano. Kołem zasnąłem wieczorem, bossem zbudziłem się rano. Kontynuując rolę klauna chciałem koniecznie spalić browna, Lecz nie ubogaciłem życiowej wiedzy o ów upojny dym - - było mi wstyd, ponieważ nie znałem żadnego handlarza tym. Więc choć wiedzę o tripach z internetu zyskałem, Bo kto nie wie nic o tym, ten nie wie nic wcale. Pulsująca dupa, browar, wóda, wyczyniałem wszelkie cuda, Wszystko, co tylko, byle bryl się udał. Wypełniłem się wiedzą od każdej strony. Wszyscy wiedzą, jaki jestem doświadczony. Morał: czy przystoi imponować byle komu, Czy lepiej zostać w ciepłych kapciach przy kolacji w domu? Czas ten dawny, kurz na nim wzbiera. Byłeś wtedy zabawny, dużo bardziej niż teraz. Przyznam - był z ciebie fajny mężczyzna. Lecz przecież to nie byłem ja, to mój brat bliźniak. Więc (spokój), powiem ci dzisiaj: Polska to ojczyzna (robotów) i ojczyzna Milesa Davisa. Na ścianie w moim pokoju zwisa jego fotos, Bo ja bardzo lubię, kiedy Murzyn bije w kokos. Czytaj z ruchu ust moich: już jako młokos Najbardziej lubiłem, gdy Murzyn bił w kokos. Uwielbiałem to, gdy on uderzał w kokos, kiedy bił i okładał kokos. Dziś do tego wróciłem i cieszę się ogromnie, Że żadnych skurwysynów nie ma koło mnie. Teraz ty, teraz kolej twoja. Zrób to dla mnie, zrób to (dla Liroja)