Czekam na coś czego nie ma I niech lepiej to coś nie zaistnieje W tym momencie się zjawiasz ty Klnąc lustra i w niezgodzie z cieniem Optymalnie - olśnienie wyraź Możesz też mnie nie zauważyć Nawet minąć jak bez zębów zbira Ale dalej pójdziemy już osobno i razem Ty jesteś przymrużonym niczym do ukrycia Jesteś tym "zbyt wiele", którego żąda się od życia Jesteś najważniejszym niczym do ukrycia Jesteś tym "zbyt wiele", którego żąda się od życia Czy ktoś mógłby za moje błędy wziąć Choć trochę malutko odpowiedzialności? Bo chętnie bym popełnił je Gdyby to było nieco prostsze Nigdy nie wiemy ile osób o nas marzy Idziemy osobno i razem pokaż się znów na betonowej plaży Nigdy nie wiesz ile osób o tobie marzy Idziemy osobno i razem pokaż się znów na betonowej plaży Lecz pewnie byś stworzyła do tej muzyki inny tekst To wszystko się dzieje za późno plastyczna w nas zastygła część Piszemy sobie oboje zupełnie odrębny tekst Pulsują w nas eksponaty - gipsu odłamki w kształcie serc