Abel (PL) - Wieczność nie młodość lyrics

Published

0 162 0

Abel (PL) - Wieczność nie młodość lyrics

[Refren] Nieważne kim jesteś ani też co robisz My i tak na zawsze będziemy wciąż młodzi Nie licz lat, dni a nawet i godzin Czy oby na pewno chcesz pozostać młody? [Zwrotka 1: Abel] Teraz to nie jest istotne, ile na karku liczysz Każdy chce mieć, swoją prywatną część tej okolicy Wszyscy łapiemy w płuca tlen, w świecie prawie Kusturicy Jedziemy na wózku po wybojach i cały czas nikt nie trzyma kierownicy Kiedy piszę sobie tekst widzę hieroglify, potem piramidy Ty masz zwidy, ja robię to nie na niby. W oceanie płotki i wieloryby I milion opcji, żeby wyżyć. Po co skakać sobie do gardeł? I tak każdy wysoko trzyma gardę. My tutaj dziś mamy dobrą balangę, więc wypada przestać liczyć zmarszczek! Młodzi wiedzą lepiej co to Alzheimer. Wystarczy popatrzeć przed moją Klatkę. Doświadczenie? Pogadaj z dziadkiem, a uczty sarmackie zawdzięczam Babce… I mam szacunek. Coś, czego Wam brakuje. Tyle przeżyć, poczuć dumę Rozumiem kto leci w górę! Czy młody, czy stary – dureń to dureń. Nie będzie bił piątek z nami Szturmuję kulturę, bo nie jest tylko dla wybranych. Most między pokoleniami Masz do czynienia z przemytnikami. Wszystko co ludzkie, nic nie jest obce Proste, że chciałbym być małym chłopcem! [Refren] Nieważne kim jesteś ani też co robisz My i tak na zawsze będziemy wciąż młodzi Nie licz lat, dni a nawet i godzin Czy oby na pewno chcesz pozostać młody? [Zwrotka 2: Abel] Podobno młodość nie wieczność – zgoda Starość nie radość – stop! Tutaj mi się coś nie podoba Nie będę wierzył w te słowa. Chcę swoje przeżyć, nie ma o czym dyskutować Choć teraz chcieliby nas klonować, może zamrażać lub szybko Zabijać już u lekarza Nie z nami te numery tatuaży z przedramieni. Mieszkańcy bloków, starych kamienic Ciągle wierzymy, że coś się tu zmieni Ale chyba nadaremno, te same tu będą problemy. Będzie ich więcej na pewno, choć Poza konkurencją i tak nimi się nie przejmujemy Tu i teraz - jak nie my to kto? Uśmiechają się Ci co chcą. Ryzyko nie jest fizyką Pijemy szampana nie Piccolo Tamci znowu coś pitolą. Poluję na nich jestem dziki kot i mam tu wizję Jak Ci, co kartoniki z Myszką Miki żrą Szare ulice, szare miasta. Tu toczy się życie. Tu piszę się każda szesnastka Trzydzieści dwa, sześćdziesiąt cztery – na płytach zostawiam trochę życia A nawijał będę nawet jako emeryt. Łamię bariery. Spalamy młodość, ale nie Boję się płomieni! [Refren] Nieważne kim jesteś ani też co robisz My i tak na zawsze będziemy wciąż młodzi Nie licz lat, dni a nawet i godzin Czy oby na pewno chcesz pozostać młody? [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]