2sty - Dziwne miejsca lyrics

Published

0 125 0

2sty - Dziwne miejsca lyrics

[Zwrotka 1] Czemu tak jest? Miałem napisać coś na płytę, a znowu wyjdzie spontan Jakbym podrapał się po głowie, a potem po jądrach Kumasz? Bo podpowiada rozum coś, a i tak pod wpływem chwili działasz Choć masz serdecznie dość i oszukujesz się, że nie będziesz pił Ta, do czasu aż tu wjedzie pierwszy drink Bo ktoś Ci powie: co, za moje zdrowie nie wypijesz? Jak podziękujesz, to wepchną Ci na siłę i tak Słuchaj, przez trzy tygi był tu koleżka z Anglii, wiesz I skoro przyjechał, to leciały szklanki, nie było wyjścia Trzeba było pić, jest tu raz na pół roku Raz na pół roku, to ja robię bit, więc łapałem za popitę Łapałem za kielona i niby było gites Ale to gites trwa od ośmiu lat i składa po kolei ziomów, zostanę sam Składa po kolei, może to domino? A może zbyt do siebie wzięliśmy to, żeby żyć chwilą Super, znów się najebałem. Ale czy to po to Bóg dał mi talent? [Refren] Wódka prowadzi ludzi w dziwne miejsca I albo Cię to jara, albo myślisz, żeby przestać Muszę przestać, bo po co to w ogóle? Ale czego się nie robi dla tych wspomnień, co nie? Wciąż żyjemy z klapkami na oczach Wszystko ok, bo regulujesz dysonans I wmawiasz sobie, uśmiechasz się szeroko A w głębi duszy tak naprawdę nic nie jest spoko [Zwrotka 2] Dzwoni do mnie ten typ, co mówił Żeby robić swoje i nie oglądać się na innych Choćby mieli lepszą treść i sk**sy Może jestem naiwny, ale wierze w tę grę Bo w gruncie rzeczy chodzi o to czy się utożsamiasz, czy nie Hę, hę, ale do sedna Dzwoni i mówi, że wyleciał koleżka Ten z Anglii i będzie powód, żeby przestać chlać Kocham go jak brata, ale kurwa mać, co za gamoń Gdyby go nie było, robiłbyś to samo. To samo? No prawie Bo raczej byśmy nie wylądowali w Gentelmen's Clubie Ubraliśmy koszule, miało być śmiesznie Grupą na bar, do rozjebania dziewięćset Wzięliśmy trzy flaszki i gadka w najlepsze Luźno, bez zastanawiania się nad sensem Wziąłem menu, spojrzałem na special drinks Pomyślałem: mogłem zostać w domu robić bit Popatrzyła na mnie, zaproponowała lap dance Nie dzięki, wolałbym dziś swoją pannę na tańce wziąć Czy coś i w ogóle nie mam kasy Zmieniła stolik, to urok pracy jej A za chwilę wióry z mózgu Bo zobaczyłem jak tańczy pod Paluch - Nowy trueschool Na rurce, i to był nokaut na wieki Pamiętam, leżeliśmy i płakaliśmy z beki To trywialne, hajs rządzi światem, ale Tamtego dnia czułem to jeszcze bardziej... [Refren] [Zwrotka 3] Nocą niezależnie od tego skąd wracałem MP3 na uszy i kaptur na łeb I chwiejnym krokiem, mijając park Szedłem, liczyłem ile zgarnął na mnie bar dziś Stop! Co? Nie daję rady... Jest mi to potrzebne jak [?] Te [?], te alko i mogłaby wrócić Wrócić w tym przypadku, to znowu się pokłócić Ta, ale wyjmuje telefon Piszę, kasuję, myśląc, że to nie to Nie ma jej, miesiąc bez słowa Mogłaby wpaść tu i mnie poratować Mógłbym wpaść tam nie mówiąc ani słowa jej Zasnąć obok albo słuchać co mówi przez sen Aaa, chyba nie może być gorzej, wiesz? Zmiana planów, idziemy na dworzec... [Refren]