[Verse 1 - QBA127] Malowane bloki tu nie kryją patologii Dobrze wiemy o co chodzi nie jesteśmy tacy młodzi Żeby wierzyć w każde słowo, które powie jakiś kolo Pne się na wyżyny, oni teraz brudy piorą Niektórym niewiele już brakuje do strzykawek Ogarnij się wariacie skończysz w kostnicy na blacie Przekazuje swoje racje, których nie karzę Ci słuchać Zastanów się dokładnie wcale nie chcę Cię oszukać Dopadło mnie sumienie teraz w głowie mam więzienie Urok złego miasta może trzymać Ciebie wiecznie Nudzisz się konkretnie, tysiąc opcjii w głowie manto Coś głupszego wymyślisz, ćpanie chlanie to za mało Staram się odbijać od złego otoczenia Teraz pne przed siebie spełniam cele i marzenia Nigdy nie jest dobrze, tak jak być powinno Nic tu nie jest proste, nic się nie zmienia we wino! [Verse 2 - QBA127] Tęsknisz za czasami jak się grało na boiskach Teraz swój samochód będziesz stawiał na parkingach Nadzieja w orlikach, tego tu nie było wcześniej Jak mieli robić "sztuczną" wtedy dzieci były w niebie Świat idzie do przodu, z każdym państwem trochu Niedługo zamiast z dworu będzie w domu cyber ziomuś I nie jest mi do śmiechu kiedy o tym wszystkim myśle Chciałbym zamknąć oczy i otworzyć je gdzieś indziej Wkurwię jak pomyśle, o tych wszystkich ludziach Starasz się im pomóc a mają Ciebie w dupach Kreuj się samemu mówić Ci nie muszę czemu Ale tak zostaniesz mocny bo znasz się w otoczeniu Nie żyj wbrew sumieniu wiem jak zło potrafi kusić Ilu małolatów za pieniądze Cię udusi? Ilu teraz płacze, za źle obraną drogę Nie bądź tu jak inni działaj sam świadomie!