2cztery7 - Na plecach lyrics

Published

0 230 0

2cztery7 - Na plecach lyrics

Verse 1 [Pjus] Jeżeli ten joint nie zamknie nam powiek Wypalmy ich kilka, nie dbam o zdrowie Nieważne ile mam kobiet, ile mieć będę Teraz z tobą chcę tak leżeć, comprende? Odłóż bagaż doświadczeń,smutków plecak Dotknij głową mojej, połóż się na plecach Pomyśl o rzeczach, o których marzysz Zróbmy to znów jak wtedy na plaży Czy potem w przyczepie gdy byliśmy sami A ty ciągle myślałaś, że jesteśmy pod gwiazdami Dobra, z nami los obszedł się ciężko Brak przyszłości, a to nie tylko przeszłość One przejdą, nie dam tym zdzirom siebie To prosta rzecz tak jak Zero 7 I choć strzelę czasem straszną gafę I choć już nie umiem, to jeszcze potrafię Odgarnij włosy, teraz chodź lepiej Zobaczmy albo zróbmy może Mo' Better Wiem, ten owoc nie zbyt blisko pada Nie myśl o tym, jest czternasty listopada Ref. [Ten Typ Mes] To był męczący tydzień (sama wiesz) Piłem i ledwo widzę (chyba wiesz) Leżę na łożu po lewej, a ty jak chcesz Po mojej prawicy leż To był męczący tydzień (sama wiesz) Piłem i ledwo widzę (chyba wiesz) Odgarniam twoje włosy i w kark cię gryzę I fajnie, że ty nie mówisz "nie" Verse 2 [Stasiak] A tak naprawdę to wiesz, że nie jestem uparty Leż gdzie chcesz, ja położę się z tamtej Ważne żebym czuł, że leżysz obok mnie Coś więcej jest w tym niby lenistwie Wiem, brakuje jeszcze nuty w powietrzu, wieje ciszą Wygłupy w łóżku, będę disc jockey'em Zagram pierwsze skrzypce, zacznę od intro Po co szybciej, ja lubię długie intro Skoro dziś to tylko my, ja i ty w tej kołdrze Mamy do nagrania cały longplay Intro na szyi, drugi track na dekolcie Trzeci na brzuchu, czwarty- to gorące Jakby to tylko było naprawdę krążkiem Nagralibyśmy wspólnie antologię Nieskromnie, ale na pewno nie będzie to EP'ka Chyba że spontanicznie, na imprezkach Wiesz, tak mógłbym leżeć i zasnąć I zasnę, ale najpierw nagrajmy outro Ref. [Ten Typ Mes] To był męczący tydzień (sama wiesz) Piłem i ledwo widzę (chyba wiesz) Leżę na łożu po lewej, a ty jak chcesz Po mojej prawicy leż To był męczący tydzień (sama wiesz) Piłem i ledwo widzę (chyba wiesz) Odgarniam twoje włosy i w kark cię gryzę I fajnie, że ty nie mówisz "nie" Verse 3 [Ten Typ Mes] Leż, połóż się, kładź się na plecach Eldo skradł alfabet albo spadł on z pieca Ale tobie królewno, mogę dzisiaj obiecać że odnajdę dla ciebie L, przyjemność Gdzie podnieca cię z wolna i leżmy Potem zerżnę cię w pół jak befsztyk Jestem tak ordynarnie subtelny Wpuść mnie z transportem śmietany przez twój urząd celny Dzielmy czas, strzelmy po lufce Dzięki Bogu nie na polówce Sprzęt nie Bang & Olufsen Ale jest git, wolno oddychaj I leż tak płasko jak ziemia Giertycha Swoje intencje zacznę odtajniać Biorę pilota, włączam Slum Village "Climax" Kładę dłoń na twojej potylicy i na pewno Zaczyna mieć wrażenie, że ktoś puka od wewnątrz A, to ja, a ty tylko nie zgrzytaj Odkąd nie jesz mięsa, salami to dla ciebie rarytas "Laid back"- tak brzmiałby angielski tytuł Kochanie, sprawdź czy na plechach nie mam syfów Ref. [Ten Typ Mes] To był męczący tydzień (sama wiesz) Piłem i ledwo widzę (chyba wiesz) Leżę na łożu po lewej, a ty jak chcesz Po mojej prawicy leż To był męczący tydzień (sama wiesz) Piłem i ledwo widzę (chyba wiesz) Odgarniam twoje włosy i w kark cię gryzę I fajnie, że ty nie mówisz "nie"