2cztery7 - Nie mówię czasem lyrics

Published

0 179 0

2cztery7 - Nie mówię czasem lyrics

Mixtape Wu Two four Seven jak mawiają niektórzy dziennikarze Elton John rzekł “Wihout” [Refren] Nie mówię czasem nic, nic, nic Milczenie złotem jest, jest, jest Lecz, kiedy słyszę bit, bit, bit Wiem jak to skończy się, się, się Opowiem Ci o wszystkim Co wkurwia mnie tak, że, że, że Nie znajdę sobie wcale Litości nie mam jej, jej, jej Nie mówię czasem [Zwrotka 1:Wdowa] Nic, nic, nic nie mówię czasem się opamiętam Gdy bardzo mam ochotę być nieprzyjemna Zaciskam zęby, przełykam ślinę i biorę wdech Gdy nie wiem na co liczysz w myślach liczę do trzech Raz, dwa, trzy Za bardzo mnie dziś ćwiczysz, nadwyrężasz cierpliwość Nie pytaj czemu milczę chcę zapobiec zgrzytom Odwracam wzrok i szukam absorbujących figur By zająć myśl przez chwilę czymś innym niż Twój wywód Wracamy do rozmowy choć nie znasz definicji Nie lekceważę tego czego nie krzyczysz Balansujesz na granicy, brednie, taniec na ostrzach Nawet nie wiesz, kiedy zechcę wykonać cięcie wzdłuż mostka Bierzesz uprzejmość za słabość, gdy ja się staram być damą Chyba napiję się czegoś i pogadamy rano Im dłużej mówisz nie, mnie dopada kryzys Nawinę Ci tak, że, że, że mnie znienawidzisz Wolałabym tak, źle, źle nie wypaść w Twoich oczach Nie potrafisz mnie skrzywdzić To nie potrafisz mnie kochać (kooochać) [Refren] [Zwrotka 2:Ten Typ Mes] Wdowa powiedziała w swojej zwrotce coś do takiego gościa Hm znam go Nie będę rzucał ksyw choć to nie byłby obciach Bo cóż ja również ma dryg do litanii, wywodów Nakręcam się w gatce Jestem hej, hej, hej do przodu Ornamenty te kwieciste zdanio-grody Wkurwia Ten Typ oj wkurwia mawiają bliskie mi osoby I pół biedy, kiedy trafiam na gadułę mi równego Najbardziej męczę te kobiety, które stan spokoju cenią Ego bucha, kipi, strzela w górę jak szampan A tak naprawdę tylko gotuję się jak wodnista zalewajka Kiedy milczysz (ah) Czuję, że olewasz konwersacje A przecież zaczynam spokojnie Później podkręcam akcje (taa) Wymaga to pracy nad sobą (hm) Chętnie przyswoję te nauki Ale to temperament Sorry nigdy nie byłem mrukiem, mrukiem I nie będę już raczej mrukiem Nie będę bejbe! [Refren] [Zwrotka 3:Pius] Czasem coś mi mówi, żebym lepiej ugryzł się w język Więc miażdżę go zębami ale nie umiem przezwyciężyć Kiedy słowa jak naboje (co?) z ust robią mi fullclip Chce strzelać kulami, kiedy Ty znów lecisz w kulki Wiesz nie jestem kurki bardziej z klasą tetry Może mam milimetry stylu ale za to fason na metry Jakąś dumę, opór, wiarę, to co wiem (ta) Myślę i powiem umiem odpuścić sobie Obojętnie opuścić podest Więc przy każdym słowie, którym strzelasz w moją stronę Myślę w którym kościele jeszcze jakim dzwonią dzwonem Tak by na Twój ogień odpowiedzieć moim ogniem I nie mów mi spokojnie jeśli teraz wolisz wojnę Doceń jeśli tylko stoję, ie mówię nic Choć mój wzrok tysiące gwoździ próbuje w Ciebie wbić to (to) Jestem słaby trudno zapłacę tę cenę Bo wolę teraz spokój, niż podbijać bębenek (haha) [Refren] [Zwrotka 4:Stasiak] Milczeniem złotem jest, ja nie mam ani sztabki Chciałbym inaczej wejść, ale jestem ostatni Który ukrywa poglądy nie mówiąc ich jasno I robię zwykle jak Esz esz (Chamstwo) Mogę przemilczeń jak masz na twarzy szamę Ale nie mogę być cicho jak dupy dajesz Marnujesz talent jak dajesz się ponieść Jak mówisz zostaję i rozlewasz po stole Miasto to chłonie czeka aż się wyjebiesz Nie gasną światła ale zgasły dla Ciebie (Łukasz ja Ci chciałem coś powiedzieć) Ale ja nie wiem czy chce Cię jeszcze słuchać Zbiera Ci się na szczerość Zalałeś się w trupa Gdyby nie moje ramię to już byś upadł Masz w ręku telefon, który na ziemi szukasz I wcale nie mam za to do Ciebie pretensji Jak będę w tym stanie to też rzucaj ręcznik Odprowadź mnie pewnym krokiem pod dom Sprawdź czy mam portfel i czy klucze gdzieś są Zanim nastąpi zgon sprawdź proszę także Czy wszedłem do domu i nie śpię na klatce Bo nie sztuką jest opierdolić mnie za bzdurę Sztuką jest odezwać się gdy tego potrzebuję Nie mówię czasem nic