101 Decybeli - Permanentnie lyrics

Published

0 139 0

101 Decybeli - Permanentnie lyrics

[Zwrotka 1] Włóczę się sam po szarych ulicach Większość tu osób przegrała swe mecze Widzę w ich oczach, że skończą na Braunie Ta, jak ja w bibliotece Nic nie polecę, brak mi empatii, kiedyś tu chciałem świat zmieniać Jak szczeniak, wad nie mam, no może marzenia Całe swe życie, jak Napoleon, trudno to zmienić Bo najpierw idę podbijać teren, później taktyka spalonej ziemi Kumpel mi mówi bym przestał wreszcie nawijać o życiu jak Werter tłumom Że każdy wie, że nie jest pięknie, potrzebny będzie sense of humor W chuju mam, że raper w numerach powie coś czego ty nie zauważysz Ja jestem really jak Kevin Gates, mam więcej problemów, niż on tatuaży Bieg na PKP, Wrocek i Kraków, później powroty, tak całe dwa lata Mała, nie będę o tobie nawijał, bo dzieciaki zgwałcą cię potem w cytatach Kuchnia i dom, praca i szkoła, wspólne kolacje, obiadki z rodzinką Jakoś tak mam, że nienawidzę tego niewolnictwa, jak Abraham Lincoln [Refren x2] W twarz znowu krzyczę Bogu, nie umiem mówić "basta" Tu, pośród smogu i dymu z tego miasta Żyć intensywniej, umierać krócej przez zło Tak permanentnie, jak nigdy przed dwudziestką [Zwrotka 2] To trochę smutne, gdy masz o czym pisać A feedback ci karze miłość z rozsądku Czytaj - bezmyślne refleksje bez żadnych szczegółów wątku Ja muszę pisać, wiesz? (wiesz) Nawet jak kumpel ci mówił, że słabe, że jebać Filipka Za disco polo, że nie ma pasa i że flow drewniane To moje życie, jest jak salamba, dlatego czasem jestem załamany Staję na głowie, żeby coś osiągnąć, wiecznie się, kurwa, odbijam od ściany Walę w ten melanż, tak jak w piniatę, ktoś obiecuje mi wieczór bogaty Szkoda, że jak już lecą cukierki, to rano rzygam, gdy schodzą make up'y Szkoda, że to się tutaj powtarza, jak Kevin na święta, ci powiem na ucho Też mam wolną chatę, jak ktoś przychodzi to nie po coś ziomek, a z czymś za pazuchą Lubię ulicę gdy nie ma studentów, rynek i wita to nomenklatura Na dźwięk której wiem, że całe jutro będzie zamazane jak tagi na murach Taka kultura, wszystkie pijalnie, ci ludzie, to ich sposoby na podryw Dały mi więcej wiedzy o psychice, niż te wszystkie pseudo lekcje socjologii [Refren x2] W twarz znowu krzyczę Bogu, nie umiem mówić "basta" Tu, pośród smogu i dymu z tego miasta Żyć intensywniej, umierać krócej przez zło Tak permanentnie, jak nigdy przed dwudziestką [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]